Łańcuchy zdarzeń - Fredrik T. Olsson.

12:54 AM blondgirlofficial 0 Comments




Łańcuchy zdarzeń - Fredrik T. Olsson.

W dzisiejszym poście chciałabym podzielić się z tobą, moją opinią o książkę Łańcuchy zdarzeń, napisaną przez Fredrika T. Olssona. Kupiłam ją, ponieważ zachęciły mnie je opisy, a szczególnie ten, który głosił, że wytwórnia Warner Bros zakupiła prawa do ekranizacji, więc pomyślałam, że książka musi być naprawdę dobra, skoro jest materiałem na film. Następnie doczytałam się, że jest do bestellerowy thriller, więc nie miałam wyjścia i naprawdę musiałam sięgnąć po tę książkę. Opis z tylnej okładki mówi, że William Sandberg, który bardzo wiele przeżył w swoim życiu, ponieważ był wojskowym kryptologiem, zostaje porwany i uwięziony w tajemniczym zamku. Odzyska wolność, kiedy uda mu się rozwiązać pewien tajemniczy kod. Jednak przy pomocy kobiety, którą poznaje w zamku, udaje mu się dowiedzieć, że jakiś dziwny wirus powoduje śmierć milionów osób, a on musi go powstrzymać. Jednak pozornie nikomu nieznana choroba powoduje chaos i coraz mniej czasu, aby uratować jak największą ilość ludzi. I tutaj skończę formalne rzeczy, które miałam do napisania i przejdę do moich prywatnych wywodów.

Pierwszą rzeczą, o której chciałabym ci powiedzieć, jest ilość stron książki, ponieważ jest ich prawie 530. Jeśli śledzisz mojego bloga, to wiesz, że to mi w ogóle nie przeszkadza i mogłaby mieć nawet 1000 stron, a ja bym była zadowolona, byleby tylko książka była naprawdę wciągająca, oryginalna i sprawiająca, że chcę się ją czytać i czytać. Tutaj jednak nie wiem z jakiego powodu, ale książkę bardzo ciężko się trzymało w rękach. Okładka wrzynała mi się w place i zostawiła czerwone ślady. Przy dłuższym trzymaniu była naprawdę niewygodna i za ciężka. Nie wiem, co było przyczyną, bo jak wspominałam, czytałam różnej grubości książki, jednakże nie spotkałam się, aby jakkolwiek była tak niewygodna. Jeśli chodzi o fabułę, to jest bardzo wciągająca na samym początku i czyta się ją z wielkim oczekiwaniami. Może jednak za wielkimi. Rozkręca się powoli, ale napięcie rośnie szybko. Niestety pod koniec, zamiast wzrastać, to stoi w miejscu, co trochę zaskakuje. Zupełnie jakby autor nie miał pomysłu jak zakończyć Łańcuchy zdarzeń. Moim zdaniem część rzeczy można by było wyciąć i zrobić tę historię bardziej szałową i z lepiej opisanym zakończeniem, ponieważ okazało się ona totalnie beznamiętna. Jakby autor się śpieszył, aby jak najszybciej skończyć książkę, ponieważ jest ona za długa i już nie chce mu się dalej pisać i wymyślać. Jak na te opisy i dobrze opisane zdarzenia, koniec jest jakby wyrwany z innej bajki. Totalnie bez pomysłu. Trochę więc się zawiodłam.

Jeśli natomiast chodzi o przyjemność czytania, to jest jak najbardziej na plus, ponieważ książka intryguje, ale tylko dlatego, że jest wiele niewyjaśnionych tajemnic. Bez tego pewnie bym zapomniała, że leży u mnie na półce.

Łańcuchy zdarzeń można przeczytać, jeśli naprawdę chcesz, ale myślę, że na pewno znajdzie się wiele ciekawych książek, które wywołają większe emocje i euforie.

0 komentarze: